John McCurve John McCurve
121
BLOG

Notatka, czyli "odczarowanie"

John McCurve John McCurve Kultura Obserwuj notkę 0

 

 

Otóż zło egzystencji jest tak wielkie, że kazało stworzyć dla siebie literaturę. Tak, poezja to efekt zachłanności, wzajemnego samopożerania się i wydalania siebie; poezja to owoc łaknienia, tak jak my wszyscy jesteśmy wyłącznie owocem pożądania, zranionego wstydu naszych rodziców. I nie łudźmy się, że czytając Goethego jesteśmy wspaniali, chodząc w blasku własnej chwały, rozumiejąc, czując, widząc, bo „z dobrych uczuć nie robi się dobrej literatury”, jak mawiał Gide. Czas na „odczarowanie”. Tylko ono może sprawić, że wyzwolimy się z szantażu tradycji, religii i z góry ustalonych zasad: nie będziemy co prawda bardziej ludzcy i szczęśliwi, ale przecież nie to stanowi nasz główny cel... Do dyspozycji nie mamy niczego innego prócz naturalnych predyspozycji do ustanawiania paradygmatów. Owszem, możemy na nowo poukładać zdezintegrowany świat, ale stoi przed nami wybór pomiędzy prawdą a szczęściem. Wolimy to pierwsze, czyż nie? Przecież poezja uczy nas, że najwłaściwsze jest szaleństwo; błogosławione wariactwo zanim zostaniemy ostatecznie rzuceni w nicość to nowa forma cnoty. Nie bądźcie niemoralni, "dobrzy ludzie"!

Literatura współczesna lepiej oddaje stan człowieczeństwa niż dobre chęci. Destrukcja form i narracji objawia nasze wewnętrzne rozproszenie. Najlepszym słowem, jakim można oddać ducha nowoczesności to Sartre’owski „wstręt”. Jest taki fragment w jego Mdłościach, kiedy bohater przypadkowo ociera się o rękę jakiegoś obcego człowieka; odczuwa wtedy wstręt, odrazę, obcość, chęć ucieczki. Człowiek obok napawa obawą. Dwa metry ludzkiego ciała to zawsze obszar zagrożenia.

Louis-Ferdinand Céline wyznał: „na mój pogrzeb niech nikt nie przyjdzie. Wszyscy będą z tego zadowoleni, a ja najbardziej. Skromność przede wszystkim” – i chwała mu za to, ponieważ tak w istocie powinno brzmieć epitafium człowieka XXI wieku. Jesteśmy ludźmi bez właściwości, bez twarzy, dlatego nie ma sensu spoglądać nawet w lustro. To jak oglądanie Passoliniego. Jeżeli nie znasz filmów tego mistrza – jesteś tylko połową człowieka, ale po seansie pozostaje po tobie tylko ćwierć tego czegoś, co nazywałeś dotąd „człowieczeństwem”. Pamiętam, że moja pierwsza żona nie rozumiała ani jednej linijki z Céline’a, mówiła: „to okropne”, zaczytywała się za to w Hessem; teraz kończy się jako obrończyni praw człowieka, a ja wykładam literaturę, aby uchronić was o takich ludzi. Już lepsza jest niespójność. Bardziej odpowiada duchowi czasów. Bardziej odpowiada.

 

Polskie przekłady eseistyki prof. Johna McCurve (ur. 1956 w Nowym Jorku), amerykańskiego teoretyka literatury, wykładowcy akademickiego, pisarza i eseisty, zwolennika - jak sam o sobie mówi - "przekornej fenomenologii". Trzykrotnie żonaty, obecnie ze znaną fotomodelką, Julianne Cofferty. Zwolennik aborcji, obrońca praw zwierząt, wegetarianin, ateista. Autor książek Passolini jako koniec zbawienia (1981), Przez ciemne drogi (1995) czy Myśli na wczoraj. Eseje do napisania (1999). John McCurve uważany jest za jednego z najwybitniejszych pisarzy i literaturoznawców XXI wieku.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura